Co mamy robić, Bim? Jak się wyżywimy? Czy będziemy musieli żebrać? – zastanawiała się babcia, jak dotrwać do końca tygodnia

Co mamy robić, Bim? Jak się wyżywimy? Czy będziemy musieli żebrać? – zastanawiała się babcia, jak dotrwać do końca tygodnia

Walentyna Iwanowna obudziła się wcześnie, jak zwykle. Czas nieubłaganie mijał, a ona musiała wstać, mimo zmęczenia. Spojrzała na swoje małe mieszkanie — wypłowiałe tapety, wytarty kanapę i ukochaną półkę z książkami, która wciąż stała przy oknie. W rogu, zwinięty w kłębek, spokojnie spał jej wierny pies — Bim.

„Znowu nastał poranek,” pomyślała Walentyna Iwanowna, próbując wstać, ale od razu poczuła ciężar w całym ciele. Dziś nie było ani środków, ani sił, żeby pomyśleć o czymś radosnym. Emerytura — jak ostatnia nić, która pozostała jej do końca tygodnia. A do tego — tylko puste kieszenie. Z żalem spojrzała na Bima, który natychmiast wyczuł jej nastrój i spojrzał na nią swoimi ciepłymi, pełnymi zaufania oczami. „Co mam zrobić, Bim? Jak mamy przeżyć, ty i ja? Jak przetrwać ten tydzień?” — jej myśli były ciemne. Jednak nie mogła dopuścić, by pies głodował. Bim był jej jedynym towarzyszem, jedynym pocieszeniem po śmierci męża. Był częścią jej życia, łącznikiem z przeszłością, z tymi szczęśliwymi dniami, kiedy mąż jeszcze żył.

Przypominając sobie te czasy, Walentyna Iwanowna poczuła, jak jej serce znowu ściska się. Mąż odszedł pięć lat temu. Po jego śmierci wszystko się zmieniło. Syn nalegał na sprzedaż mieszkania, podzielili pieniądze, a on zniknął. Nie było już z czego brać. Walentyna nie rozumiała, jak to się stało, że stracili syna, że dorósł w taki sposób. Interesowało go tylko on sam i pieniądze, których nie potrafił ani nie chciał zarabiać. Ale wydawał je z łatwością. Ciągle wpadał w długi, a potem matka musiała rozwiązywać jego problemy.

Kobieta westchnęła i powoli wstała. Ból w ciele stał się czymś, do czego się przyzwyczaiła. Poszła do kuchni, gdzie czekała na nią ostatnia kromka chleba i trochę suchego jedzenia dla psa. Pokroiła to na pół i dała połowę Bimowi. Pies merdał ogonem w podziękowaniu, a ona wzięła filiżankę ciepłej wody i postawiła ją przed sobą, jakby to była herbata.

„Musimy gdzieś pójść, Bim. Może na rynek. Może tam znajdę jakąś pracę. Pomóc komuś w zakupach, albo sprzedać coś. Nie mogę ciągle prosić — muszę zasłużyć.” Bim wyglądał na to, że rozumiał jej słowa — spojrzał jej w oczy.

Kobieta założyła swoje wytarte płaszczo, na głowę nałożyła chustę i otworzyła drzwi. Na zewnątrz wiał zimny wiatr, a płatki śniegu topniały na drodze. Ludzie spieszyli się, nikt nie zwracał uwagi na nią i jej psa. Na rogu rynku zatrzymała się i obserwowała stragany. Starsza kobieta sprzedawała kwiaty — trzy śnieżnobiałe kwiaty zawinięte w folię. Walentyna podeszła i zapytała, czy potrzebuje pomocy.

– „Muszę pójść na godzinę, jeśli możesz przypilnować kwiaty, podzielimy się zarobkami.” – powiedziała kobieta.

Walentyna skinęła głową potakująco. Usiedła na małym stołku, postawiła kwiaty przed sobą. Bim siedział obok niej, jak wierny towarzysz.

Dzień mijał powoli, ale udało jej się sprzedać kilka bukietów. Ludzie uśmiechali się do niej, jeden mężczyzna nawet podziękował za to, że przypomniała mu o jego matce. Pod koniec dnia zebrała kilka groszy. To było mało, ale jednak coś. Wracając do domu, Walentyna poczuła, że przynosi ze sobą trochę nadziei.

W domu znów podzieliła jedzenie z Bimem. Tym razem przygotowała trochę ciepłej wody z owsianką. Pies zjadł szczęśliwy. Kobieta, po raz pierwszy od kilku dni, poczuła wdzięczność. Nie za pieniądze, ale za to, że wciąż miała coś do zaoferowania. Niezależnie od tego, czy były to kwiaty, uśmiech, czy kawałek jedzenia.

Wieczorem, zanim poszła spać, napisała na małej kartce papieru: „Dobroć nie zależy od pieniędzy. Zależy od serca.” Następnie położyła ją na półce z książkami obok zdjęcia męża. Obok, Bim patrzył na nią. Jego oczy lśniły ciepłem.

I Walentyna Iwanowna, choć świat nie stał się łatwiejszy, wiedziała, że wciąż może pozostać człowiekiem.

Like this post? Please share to your friends: