— Cały twój ród od strony matki jest przeklęty, twoja prababka ściągnęła na siebie nieszczęście…
— Cały wasz ród po kądzieli jest przeklęty, prababka ściągnęła na siebie nieszczęście…
We wsi mówiono o niej tylko szeptem – Szarlota, czarnowłosa, która w czasie wojny zakochała się w rosyjskim żołnierzu. Mówili, że mężczyzna nigdy nie wrócił, ale dziecko się urodziło. Od tamtej pory zawsze coś działo się z kobietami z jej linii: dziwne wypadki, zaginięcia, niewytłumaczalne choroby.
Mama nigdy o niej nie mówiła – tylko raz, gdy skończyłam osiemnaście lat. Tamtego wieczoru powiedziała: „Nie idź nad jezioro po zachodzie słońca i nigdy nie otwieraj skrzyni na strychu.” Ale oczywiście chciałam poznać prawdę.
W skrzyni znalazłam stare listy, zegarek kieszonkowy i wojskowy dokument tożsamości: Aleksiej Iwanow – porucznik. Na końcu ostatniego listu był jeden zdanie, którego nie mogłam wyrzucić z głowy: „Jeśli to czytasz, jest już za późno.”
Od tej nocy śniłam o głosie, który szeptał moje imię spod wody… i każdego dnia podchodziłam coraz bliżej do jeziora.
Szarlota nie ściągnęła nieszczęścia tylko na siebie. My wszystkie nosimy je razem z nią.