Zabrali psa głęboko do lasu i zostawili go przywiązanego do drzewa, mając nadzieję, że pozbędą się go na zawsze
Kiedy teściowa dowiedziała się, że adoptowaliśmy dziecko, postanowiła wykreślić mnie z testamentu mojego męża.
Nigdy nie była wobec mnie szczególnie miła, ale gdy usłyszała, że nie mamy własnego dziecka, tylko adoptowaliśmy chłopca, zupełnie straciła panowanie nad sobą. Oskarżyła mnie, że odebrałam jej „prawdziwego” wnuka i że nie mam żadnych praw do majątku rodzinnego. Zrobiła wszystko, by wpłynąć na decyzję swojego syna.
Mój mąż zawsze mnie wspierał i kochał naszą rodzinę, ale jego matka nie przestawała naciskać. Pewnego wieczoru, gdy wrócił do domu, oznajmił mi, że zmieni testament: wszystko zostawi swojej matce, bo „ona przynajmniej jest z tej samej krwi”.
Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. Przez lata wspierałam go we wszystkim, razem budowaliśmy nasze życie, a teraz nagle przestałam się liczyć? Nasze dziecko, które wspólnie wybraliśmy i pokochaliśmy, nagle miało być kimś obcym?
Ale się nie poddałam. Zaczęłam walczyć o swoje prawa i o przyszłość mojego syna. Bo miłość nie polega na więzach krwi, tylko na chwilach, które razem przeżywamy, na trosce i poświęceniu, które dajemy sobie nawzajem.