— Nikt się nie dowie — syknął Wład, podnosząc ciężki kamień. — Powiem, że spadłaś z urwiska. Żadnych poszukiwań, żadnego śledztwa — po prostu zniknęłaś bez śladu

— Nikt się nie dowie — syknął Wład, podnosząc ciężki kamień. — Powiem, że spadłaś z urwiska. Żadnych poszukiwań, żadnego śledztwa — po prostu zniknęłaś bez śladu

Słońce paliło ziemię bezlitośnie, gdy Amina klęczała pośród rozgrzanych do czerwoności wydm. Jej ubranie było w strzępach, usta popękane, oczy przekrwione. A jednak… żyła. Cudem przeżyła, mimo że nawet niebo wydawało się zwrócić przeciwko niej.

Jeszcze dzień wcześniej myślała, że jest szczęśliwa. Nie miała wiele, ale to, co miała, wystarczało: mężczyznę, którego kochała – a przynajmniej tak sądziła – mały dom, który razem zbudowali, i marzenia, które usypiały ją nocą.

Zaufanie jednak, jak kruche źdźbło trawy na pustyni, złamało się w jednej chwili.

On – mężczyzna, którego imienia nie potrafi już wypowiedzieć bez bólu – zabrał ją daleko, w sam środek pustkowia. Powiedział, że to będzie odpoczynek. Nowy początek. Ale kiedy zatrzymali się wśród wydm, zapadła cisza. Amina poczuła to – coś było nie tak. Potem był ból – cios w głowę – i ciemność.

Gdy się obudziła, nie było już nikogo. Tylko słońce, wiatr… i obietnica śmierci.

Ale Amina nie poddała się. Każdy oddech był aktem oporu. Przeciwko niemu, który chciał ją zabić. Przeciwko losowi, który od dziecka traktował ją jak nic niewartego. Przez cztery dni błąkała się po pustyni. Każdy krok był krzykiem. Skóra płonęła, wzrok zamazywał się, ale szła dalej. Bo wiedziała: jeśli teraz upadnie… nie wstanie już nigdy.

Gdy na horyzoncie zobaczyła małą chatkę, myślała, że to fatamorgana. Ale była prawdziwa – a w środku starsza kobieta, która spojrzała na nią, jakby czekała na nią od lat.

– Uratowała mnie pani… – wyszeptała Amina, po czym zemdlała.

Kobieta opiekowała się nią przez tygodnie. Ciało Aminy zaczęło się leczyć… ale dusza – to już inna sprawa.

A gdy w końcu stanęła na nogi, nie szukała przeszłości. Nie chciała wracać. Z nowym imieniem, nową twarzą, zaczęła nowe życie. Ale w środku niej płonął ogień. Bo wiedziała: prawda nie zostaje na zawsze zakopana w piasku.

I pewnego dnia… wróci.

Like this post? Please share to your friends: