Ogień w lustrze

Ogień w lustrze

Wybuch supernowej oddalonej o miliardy lat świetlnych od Ziemi nie mógł się równać z tym, jak rozpada się miłość, gdy prawda wychodzi na jaw.

— Wiem, że mnie zdradzasz — głos Aleksego drżał z wściekłości, lecz w jego oczach kryła się niepewność.

Kasia nie odpowiedziała od razu. Stała przy oknie, przesuwając wzrokiem po wieczornym mieście, gdzie lampy zapalały się jedna po drugiej, jakby naśladując jej wewnętrzny ogień. Powoli odwróciła się, poprawiła kosmyk włosów spadający na ramię i spojrzała na niego z lodowatą jasnością.

— A pamiętasz, jak to ty sam zniszczyłeś nas? — jej słowa były ostre niczym szkło rozbite na tysiące kawałków.

To pytanie zawisło w powietrzu, ciężkie jak cisza przed burzą. Aleksy zamarł, nie spodziewając się, że jego zarzut odwróci się przeciwko niemu.

Byli razem piętnaście lat. Aleksy i Kasia — para, którą wszyscy uważali za idealną. Dwoje dzieci, przytulny dom na obrzeżach miasta, wakacje nad morzem co lato. Ich życie zdawało się być perfekcyjnie zaplanowane niczym scenariusz dobrego filmu: praca, zebrania szkolne, rodzinne kolacje.

Kiedyś ich miłość płonęła jasno. W wieku dwudziestu lat Aleksy nie mógł oderwać wzroku od Kasi. Była dla niego wszystkim — muzą, marzeniem, sensem życia. Kwiaty bez okazji, długie listy, czekanie pod uczelnią w deszczu. Ślub, narodziny córki, potem syna — to były rozdziały ich wspólnej historii pełnej szczęścia.

Lecz lata wymazywały kolory nawet z najsilniejszych obrazów. Aleksy pogrążył się w karierze. W wieku trzydziestu siedmiu lat został dyrektorem ds. rozwoju w firmie IT.

— Robię to dla nas, dla rodziny — mówił, wracając do domu po północy.

Ale prawda była taka, że coraz bardziej oddalał się od Kasi. Delegacje, spotkania, niekończące się telefony. Wracał wyczerpany, a w domu czekał na niego jedynie codzienny rytm: lekcje dzieci, pranie, kolacja. Kasia trzymała wszystko na swoich barkach — dom, dzieci, pracę. Ale dla Aleksa przestała być kobietą. Stała się tłem, jak meble w salonie.

A potem pojawiła się Weronika. Młoda, śmiała, z błyskiem w oku. Pracowała w jego zespole, zawsze z perfekcyjnym manicure i lekkim uśmiechem. Jej podziw karmił jego ego. Najpierw niewinne rozmowy przy kawie, potem wiadomości późno w nocy, a potem tajne kolacje i noce w hotelach pod pretekstem „wyjazdów służbowych”.

— To nic nie znaczy — przekonywał samego siebie. — Kasia się nie dowie, a ja nie chcę burzyć rodziny.

Weronika była dla niego jak powiew świeżego powietrza. Przy niej czuł się żywy, silny, wolny. Z Kasią wszystko sprowadzało się do codzienności. Zaczynał się irytować:

— Dlaczego przestałaś o siebie dbać? Czemu w domu zawsze jest bałagan?

Kasia próbowała tłumaczyć:

— Tonę w obowiązkach, Alek — dzieci, praca, dom — wszystko na mnie. Ty jesteś gdzieś tam, a ja tu sama.

Ale jej słowa rozpływały się w jego obojętności. Żył w dwóch światach, pewny, że ma wszystko pod kontrolą.

Kasia dowiedziała się o zdradzie przypadkiem. Wiadomość na ekranie jego telefonu, gdy wyszedł z pokoju. Nie robiła scen, nie krzyczała. Po prostu milczała, obserwując, jak udaje idealnego męża. W środku coś pękło. Aleksy, którego kochała, stał się obcy — jakby zanurzony w kłamstwie, które teraz wypełniało całego.

Czekała, że sam się przyzna, ale on milczał. Wtedy zaczęła się zmieniać. Nie dla niego — dla siebie. Nowe ubrania, siłownia, spotkania z przyjaciółkami. Znów nauczyła się śmiać. Jej oczy zapłonęły, ale Aleksy tego nie zauważał. Był zbyt zajęty Weroniką.

Minął rok. Namiętność do Weroniki wygasła — wszystko stało się przewidywalne, nudne. Aleksy postanowił „wrócić” do żony. Zauważył, jak Kasia się zmieniła: eleganckie sukienki, delikatny makijaż, pewny krok.

„Stara się dla mnie” — pomyślał, czując się zwycięzcą.

Jednego wieczoru, gdy Kasia zostawiła telefon na stole, zobaczył wiadomość: „Czekam na Ciebie w kawiarni. Jak zwykle o siódmej”. Nadawca — „Maks”.

Wściekłość go ogarnęła. Wbiegł do sypialni:

— Kto to, Kasia? Z kim piszesz?

Spojrzała na niego z lekkim uśmiechem:

— Chcesz wiedzieć? Zacznij od siebie. Opowiedz o Weronice.

Aleksy zaniemówił. Spodziewał się, że będzie się tłumaczyć, a ona patrzyła na niego z wyzwaniem.

— Ty mnie zdradzasz? — wydusił.

— A pamiętasz, jak sam nas zniszczyłeś? — odpowiedziała cicho, ale każde słowo było ciosem.

Nie wiedział, co powiedzieć. Jego świat się przewrócił. Chciał być tym, który się przyzna i przeprosi. Teraz czuł się osaczony.

Kasia odeszła do innego pokoju, zostawiając go samego. Po raz pierwszy zrozumiał, jak bardzo się pomylił. Jego kłamstwa, zdrady, obojętność — to nie były błędy. To był wybór, który zniszczył ich świat.

Wieczorem usiedli do rozmowy.

— Masz kogoś? — zapytał, bojąc się odpowiedzi.

— Tak — odpowiedziała spokojnie. — Maks. Widzi we mnie kobietę, nie tylko gospodynię domową. Słucha, wspiera, nie kłamie.

— To zemsta? — zacisnął pięści.

— Nie, Alek. To życie. Ty wybrałeś swoje, ja wybrałam swoje. Nie mszczę się. Po prostu chcę być szczęśliwa.

Patrzył na nią i rozumiał, że stracił ją na zawsze. Była obok, ale już nie jego.

Minęło osiem miesięcy. Rozwód przebiegł spokojnie, bez awantur. Dzieci zostały z Kasią, ale Aleksy widywał je w weekendy. Za każdym razem, odbierając je, widział, jak Kasia promienieje. Odnalazła siebie — nową, silną, wolną. Maks był blisko i wyglądało na to, że jest z nim szczęśliwa.

Aleksy pozostał sam. Próbował zapomnieć w nowych znajomościach, ale wszystko było puste. Nocami przeglądał stare rozmowy, przypominał sobie jej słowa: „A pamiętasz, jak sam nas zniszczyłeś?”

Pewnego dnia, siedząc w pustym mieszkaniu, natknął się na stare zdjęcie — on i Kasia nad morzem, młodzi i zakochani. Patrzył na jej uśmiech i po raz pierwszy zapłakał. Nie ze współczucia dla siebie, lecz z świadomości, że wszystko mogło być inaczej.

Ale czas nie cofa tego, co utracone. Kasia poszła naprzód, ku nowemu życiu. A on został na uboczu, trzymając w rękach rozbite kawałki tego, co sam zniszczył.

I gdzieś w głębi duszy wiedział: ona nie tylko odeszła. Ona wzniosła się, jak ptak, uwolniony z klatki, którą sam dla niej zbudował.

Like this post? Please share to your friends: