Rano mama wcześnie pobiegła, żeby zająć się wnukiem. Choć bardzo się spieszyłam, zauważyłam ciemne cienie pod jej oczami i bladość twarzy

Rano mama wcześnie pobiegła, żeby zająć się wnukiem. Choć bardzo się spieszyłam, zauważyłam ciemne cienie pod jej oczami i bladość twarzy

– Mamo, wszystko w porządku? Może jednak odwołam? Sasza jest niespokojny. Poradzisz sobie?
– Daj spokój, wszystko dobrze. Nie martw się. Po prostu rano czuję się trochę słabo. To chyba wątroba się odzywa. Muszę to sprawdzić – uspokajała mnie mama.
– Dobrze, postaram się wrócić szybko. Jutro mąż będzie w domu. Zostawimy Saszę z nim i razem pójdziemy do lekarza.

Mój synek ma dwa lata. Jest bardzo żywy. A moja mama jest jeszcze młoda – ma dopiero czterdzieści siedem lat. Poradzi sobie przez kilka godzin.

Następnego dnia poszłyśmy do kliniki. Mama zrobiła pełne badania. Czekałyśmy w korytarzu na wstępne wyniki. Lekarz wyszedł:
– Gratulacje, Marino Siergiejewno – powiedział do mamy – jest pani w ciąży. To dwudziesty tydzień. Dlaczego nie zgłosiła się pani wcześniej? W pani wieku trzeba bardziej uważać na zdrowie.
– W-ci-ąż-y? – mama zaniemówiła ze zdumienia.
– Proszę się nie martwić – zapewnił lekarz. – Jest pani jeszcze młoda i zdrowa. Wszystko będzie dobrze. Ma pani cudowną córkę. Teraz pielęgniarka przyniesie zastrzyk.

Powiedzieć, że byłyśmy zaskoczone, to nic nie powiedzieć. Wyszłyśmy w milczeniu z kliniki i usiadłyśmy na ławce. Siedziałyśmy długo i nic nie mówiłyśmy.
– Podejrzewałaś coś? – zapytałam.
Mama jakby się zamyśliła.
– Sześć miesięcy temu byłam u lekarza. Powiedział, że zaczyna się menopauza. Mówił o zawrotach głowy i że mogą się nasilić. Myślałam, że to normalne. Jak mogłam zajść w ciążę?
– Chcesz, żebym ci przypomniała, skąd się biorą dzieci? – westchnęłam. – Powiemy tacie? Będzie i dziadkiem, i ojcem! Mamo, szczerze mówiąc, bardzo się cieszę. Gratulacje. W końcu będę miała siostrzyczkę. Zawsze o tym marzyłam.

Mama się zarumieniła i złapała się za policzki.
– Wstyd mi, co ludzie powiedzą… W tym wieku mieć dziecko…
– A co cię obchodzą ludzie? Niech sami spróbują mieć dziecko. Najpierw niech pozmywają swoje naczynia, a potem niech mówią.
– Chodź ze mną, boję się powiedzieć ojcu. Jeszcze się przestraszy i coś mu się stanie. Przynajmniej będziesz obok.

Reakcja taty była wyjątkowa. Przez pięć minut patrzył na nas wielkimi oczami. Pewnie myślał, że to żart. Nagle wrzasnął jak wojownik z filmu i wybiegł z mieszkania. Patrzyłyśmy za nim z niedowierzaniem.
– Dokąd on poszedł? – przestraszyła się mama.
– Pewnie się utopić – zażartowałam niezręcznie.

Mama krzyknęła, wstała, otworzyła drzwi i pobiegła na klatkę schodową. Pobiegłam za nią. Między pierwszym a drugim piętrem wpadłyśmy na tatę. W jednej ręce trzymał ogromny bukiet kwiatów, w drugiej butelkę szampana. Tam, na klatce, wręczył mamie kwiaty.
– Marino, kocham cię. Jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie. Dziękuję ci – powiedział wzruszony. – To najszczęśliwszy dzień w moim życiu.
– A ja? – zapytałam.
– Drugi najszczęśliwszy – przypomniał sobie o mnie tata.
– Czyli już nie jestem najpiękniejsza? – mama była oszołomiona. – I miałeś tylko dwa szczęśliwe dni ze mną? Co z resztą?
– Nie mieszaj mi w głowie. I tak już jestem zdezorientowany. Chciałem tylko powiedzieć, że jestem bardzo szczęśliwy i wdzięczny.
– No dobrze, Cyceronie, wracajmy do domu. Niech sąsiedzi pękają z zazdrości – zaśmiała się mama.

Wszyscy się śmialiśmy.
Wieczorem tata krążył wokół mamy, poprawiał poduszki, przygotował kolację, prawie ją karmił łyżką. Mama w końcu nie wytrzymała.
– Jestem w ciąży, nie umieram. Przestań tak skakać wokół mnie. Oszczędzaj siły na dziecko. Daj mi odpocząć – powiedziała.

Wieczorem opowiedziałam wszystko mężowi. Śmiał się do łez.
– Teściowa dała czadu! Sasza, niedługo będziesz miał ciocię. Nauczysz ją różnych rzeczy i będziesz ją chronił.

Oczywiście Sasza nic nie zrozumiał, ale klaskał radośnie w dłonie.

Ciąża była trudna. Mama trzy razy trafiła do szpitala. Wszyscy bardzo się o nią i dziecko martwiliśmy. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Mama urodziła śliczną dziewczynkę, dokładnie w terminie. Teraz moja kolej, by pomagać mamie z niemowlęciem.

Kupiliśmy różowy wózek. Kiedy wychodziłam z córeczką mojej mamy i z moim synkiem na spacer, często pytano Saszę:
– Spacerujesz z siostrzyczką? Pomagasz mamie?
– Nie! – odpowiadał dumnie Sasza. – To moja ciocia. Babcia ją urodziła!

Like this post? Please share to your friends: