Dzień pracy został skrócony o godzinę. O trzeciej odebrałem żonę z pracy i pognaliśmy do domu, by przygotować się na święto. W mieszkaniu szybko się przebrałem i stanąłem w kuchni z fartuchem w rękach — gotowy, czekając na polecenia, z uśmiechem na twarzy i świątecznym napięciem w powietrzu.
Żona weszła do kuchni, spojrzała mi prosto w oczy i zapytała:
– A gdzie jest Barsik?
Barsik — nasz perski kot, o śnieżnobiałej sierści. Pierwsza miłość mojej żony. Dzieci są dopiero na drugim miejscu. Ja — trzeci.
Serce mi ścisnęło w piersi.
– Nie wiem… — odpowiedziałem niepewnie.
Przeszedłem przez wszystkie pokoje, żeby mieć pewność. Nie było go nigdzie.
Znów spotkałem jej spojrzenie.
– Rano to ty wychodziłeś z domu ostatni?
– Tak… – odpowiedziała cicho.
– Ubieraj się. Idziemy go szukać.
Próbowałem ją przekonać. Święto za chwilę, nie zdążymy się przygotować, zostawmy kota, pewnie się schował, jak zgłodnieje, to sam wróci. Tego ostatniego nie powinienem był mówić.
Żona zadrżała, a po policzkach zaczęły płynąć łzy. Rzuciłem się do przedpokoju. Zbiegłem po szesnastu piętrach, zlany potem jak po kąpieli wybiegłem na zewnątrz.
W wejściu stała kobieta.
– Znaleźliście go? – zapytała z nadzieją w głosie.
Milczałem i ruszyłem na obchód wokół bloku.
Na tle świeżego śniegu odnalezienie miłości mojej żony wydawało się równie realne, co złapanie płatka śniegu w garść i zatrzymanie go na zawsze.
Wróciliśmy do domu. W kuchni walka o porzeczki — bez celu. Kota nie było. Żona wyglądała jak w letargu, ja byłem na granicy wybuchu.
Gdy okienne rolety zaczęły uderzać od wiatru, na stole pojawiły się szampan i dwie miseczki sałatki. Niecierpliwie czekałem na północ i w złości otworzyłem butelkę.
I wtedy, razem z wybuchem korka i strumieniem szampana, spod choinki wyskoczył Barsik — z groźnym spojrzeniem i śnieżnobiałymi kłaczkami waty na łapach. Tą samą watą, której mu wczoraj poskąpiłem, chowając krzyżyk pod drzewkiem.
Łobuz spał sobie spokojnie cały dzień w puchowej narzucie, podczas gdy my, jak szaleni, jeździliśmy po okolicy, próbując go odnaleźć…