Z powodu choroby mąż siedział w domu, a kiedy wrócił wcześniej, Anna usłyszała coś, czego nie powinna była słyszeć.

Z powodu choroby mąż siedział w domu, a kiedy wrócił wcześniej, Anna usłyszała coś, czego nie powinna była słyszeć.

— Maksim, kiedy w końcu zamierzasz szukać pracy? — zapytała Raisa Wasiliewna swojego zięcia, leżącego na kanapie w salonie przed telewizorem.

Mężczyzna spojrzał na teściową z wyższością i prychnął, jakby przyplątał mu się uporczywy komar. Nie podobało mu się, gdy Raisa Wasiliewna przychodziła w odwiedziny i zaczynała takie rozmowy. Czuł się jak zawstydzony chłopiec i nawet się obrażał, uznając takie traktowanie za niewłaściwe.

Dlaczego w ogóle na niego naciskała? Po co wtrącała się do cudzej rodziny ze swoimi zasadami? Po odejściu teściowej zawsze skarżył się żonie, że czuje się winny, i pewnie jej matka nienawidzi go za to, że tak nieudolny mąż trafił się jej córce.

— Jak mam teraz szukać pracy? Kręgosłup mnie boli, kolano wciąż dokucza. Bardzo bym chciał gdzieś się zatrudnić, ale, jak rozumiecie, nie ma takiej możliwości.

— Jak tylko wyzdrowieję, na pewno coś znajdę. Przecież mnie znacie, Raisa Wasiliewna. Nie jestem leń, tylko pracowity facet. Szkoda mi, że Ania teraz sama musi pracować. Gdy tylko się w pełni zregeneruję, wyślę ją na urlop nad morzem.

Tak mówił zięć od ostatnich sześciu miesięcy, lecz problemy wciąż się nawarstwiały: to jedno, to drugie… wyleczył skręconą kostkę, a zaraz potem bolało kolano. Raisa Wasiliewna nie wierzyła, że mężczyzna naprawdę choruje, mówiła córce, by nie dała się zwieść pustym obietnicom i wysyłała męża do pracy.

Anna zaś martwiła się o męża i prosiła, aby matka nie mieszała się w ich relacje, bo sami mogą zdecydować, jak żyć. Starała się chronić męża przed osądami — jemu samemu nie było lekko.

— Wcale mi teraz nie jest ciężko, nie martw się. Mamy wystarczająco pieniędzy na wszystko. Nie przejmuj się, mamo. Wszystko w porządku. Naprawdę.

Serce Raisy Wasiliewnej było niespokojne. Wydawało się, że córka jest wykorzystywana, lecz Anna, zaślepiona własnymi uczuciami, tego w ogóle nie zauważała. Mówiła mężowi, żeby w pełni się wyleczył, a dopiero potem myślał o pracy. Czasem wydawało się, że jemu samemu to wcale nie przeszkadza.

Maksim nawet nie próbował znaleźć jakiejkolwiek pracy dorywczej, choć znajomi już proponowali mu prace zdalne i byli gotowi pomóc. Gdy w takich chwilach Anna chwytała się tych propozycji, Maksim nagle przerywał i odmawiał:

— Muszę leczyć się w domu, a nie pracować. Jeśli będę coś robił zamiast odpoczywać, będę się regenerować jeszcze dłużej — mruczał Maksim. — Lepiej wyzdrowieję całkowicie, a potem znajdę coś porządnego i będę zarabiać normalne pieniądze.

Anna się zgadzała. Nie chciała kłócić się z mężem, zwłaszcza że w jego sytuacji mogłaby się znaleźć także ona sama. Pewnie nie naciskałby na nią i pozwolił w pełni wyzdrowieć.

Teściowa od czasu do czasu stawała po stronie Raisy Wasiliewnej, twierdząc, że synowa jest zbyt miękka, a mężczyzna powinien pracować, a nie leżeć na kanapie. Dziwne było, że matka opowiadała się po stronie synowej, a nie żałowała syna, ale nie miało to większego znaczenia.

— Kiedyś w ostatnich miesiącach ciąży chodziłam do pracy i nie rozsypałam się przecież. Za bardzo go rozczulasz. Uważaj, żeby potem nie gryźć się w łokcie. Zdrowie łatwo zepsuć, a jego odzyskanie nie zawsze się udaje, jak pokazuje praktyka.

Anna patrzyła na męża, tonęła w jego objęciach i ignorowała wszystkie uwagi, wierząc, że Maksim nigdy nie wykorzystałby jej dobroci ani nie oszukał jej. Jeśli wciąż zostawał w domu, to znaczyło, że miał ku temu powody.

W weekendy Anna wykonywała wszystkie prace domowe, starała się nie obciążać męża i nie prosiła go o pomoc. Troszczyła się o Maksima, lecz od czasu do czasu czuła, że sama zaczyna się wypalać. Patrząc w lustro, widziała nie radosną dziewczynę sprzed roku, lecz wycieńczoną, zmęczoną życiem kobietę.

Ukrywając brak snu pod toną makijażu i uśmiechając się z wysiłkiem, Anna powtarzała sobie, że to tylko przejściowe trudności, ale coraz trudniej było się powstrzymać. Czasem miała ochotę pojechać gdzieś w las i wykrzyczeć wszystko. Może nie powinna była milczeć i ukrywać swojego stanu przed mężem? Jednak nie chciała go dodatkowo martwić ani sprawiać, by czuł się winny.

Stan pogarszał się z każdym dniem. Pracując bez urlopu, by zarabiać więcej i nie odczuwać żadnych braków, Anna coraz bardziej siebie wyczerpywała. Gdy straciła przytomność w pracy, szef kazał jej iść do domu i tydzień się nie pojawiać w biurze.

— Odpoczywaj i nawet nie myśl, by mówić coś przeciwko. Wyglądasz jak cień samej siebie! Nie można tak się wykańczać. A jeśli coś ci się stanie, to ja mam brać odpowiedzialność? Poza tym, gdzie znajdę takiego dobrego, odpowiedzialnego pracownika? — mówił surowo mężczyzna.

Anna przeprosiła za to, że sprawiła, iż wszyscy wokół zaniepokoili się jej stanem. Pojechała do domu, uznając, że nic złego się nie stanie, jeśli naprawdę odpocznie. Zapomnieć zadzwonić do męża i uprzedzić, że wróci wcześniej — Anna zapomniała.

Szczerze mówiąc, nawet nie pomyślała, że powinna to zrobić. W każdym razie pewnie odpoczywał, a kiedy wróci, powie jej, żeby się nie martwiła. Była przemęczona, ale w ciągu tygodnia szybko dojdzie do siebie.

Wracając do domu, Anna usłyszała hałas. Ledwo otworzyła drzwi mieszkania, zobaczyła kilka par obcych butów stojących w przedpokoju. Serce zabiło jej mocniej — niedawno mąż pisał jej, że czuje się źle i idzie spać. Skąd więc wzięli się goście?

Kiedy weszła do kuchni, zaniemówiła: na stole stały alkohole, a mąż wraz ze swoimi przyjaciółmi grał w karty.

— Dopóki moja głupia żonka się męczy, mogę pozwolić sobie na odpoczynek. Jest taka naiwna, wierzy w każde moje słowo. Myśli, że naprawdę jestem chory i słaby! — chwalił się Maksim, nie zauważając żony. — I naprawdę taka głupiutka… tyle czasu słucha mnie z otwartymi ustami i wierzy. Nie sądziłem, że jest aż tak naiwna, ale to tylko na moją korzyść. Pieniądze zawsze są, a nigdzie chodzić nie trzeba.

— Masz szczęście, że trafiłeś na taką prostą, — odezwał się stary przyjaciel Maksyma, Oleg. — Moja już dawno by mnie wysłała do pracy, nawet gdybym ledwo ciągnął nogi. Twoja jest cierpliwa. Jak długo jeszcze będziesz siedział w domu?

— A po co mam się spieszyć? Wszystko mi odpowiada. Ciepło, jasno, pełny brzuch, a żona dosłownie zdmuchuje z mnie kurz. Potem trochę popracuję i znowu wymyślę coś, żeby się położyć. Po co się trudzić, skoro i tak jest świetnie? Niech inni pracują — zaśmiał się Maksim.

Goście, pochłonięci grą, również nie zwrócili uwagi na Annę, stojącą nieruchomo w drzwi. Z żalu łzy napłynęły jej do oczu. Mąż mówił, że wydaje pieniądze na badania i lekarstwa, opłaca zabiegi, a ona nigdy nie prosiła go o paragony czy potwierdzenia.

I dopiero teraz zrozumiała, dokąd znikały środki, które dawała mężowi. On nie tylko grał w gry hazardowe, ale grał o pieniądze. Ściskając dłonie w pięści, Anna zrobiła jeszcze jeden zdecydowany krok do przodu.

— Zakończcie spotkanie, — powiedziała kobieta lodowatym głosem. — I natychmiast wynoście się z mieszkania.

— Aniu? — Maksim posmutniał, a potem wydawało się, że całkiem zbledł. Mężczyzna zadrżał całym ciałem, patrząc na żonę, która starała się powstrzymać napad wściekłości…

Jak bardzo chciała chwycić coś ciężkiego i mocno uderzyć, żeby mózg człowieka wrócił na swoje miejsce i zaczął działać właściwie. Nie… To nie pomoże. Tylko dodałoby problemów.

W końcu miała rację jej mama. I teściowa — też miała rację. Mówiły, że Anna jest zbyt ufna i miękko sercowa, ale ona wierzyła tylko swojemu mężowi. Patrzyła na niego jak na jakieś bóstwo, zachęcała, popierała. A do czego to doprowadziło w końcu? Do rozbitych nadziei. Serce bolało tak bardzo, że ledwo udawało się nie poddać emocjom burzącym się w piersi.

— Aniu, to nie tak, jak myślisz. Chłopaki po prostu przyszli mnie wspierać. Samemu mi nudno. Postanowili mnie odwiedzić.

— Wynoście się wszyscy z mojego mieszkania! — podniosła głos Anna.

Goście natychmiast się rozeszli i opuścili mieszkanie. Powinna była sprawdzić, czy niczego nie zabrali, ale nie miała już sił. Patrząc na męża, Anna widziała zdrajcę, który bezczelnie ją okłamywał, zwodził i wykorzystywał jej ufność.

Podczas gdy kobieta harowała bez wytchnienia i troszczyła się o męża, on prowadził taki odrażający tryb życia. Nie tylko bezmyślnie wydawał pieniądze i leniuchował, ale jeszcze wyśmiewał żonę, nazywając ją głupią i naiwną. I kilka razy Anna zauważyła, że od męża czuć alkohol, lecz on zapewniał ją, że to lekarstwa i że niczego takiego nie bierze, bo musi dbać o swoje zdrowie, aby szybko stanąć na nogi.

Pewnie Maksim miał rację. Była rzeczywiście zbyt ufna, skoro tak bezmyślnie wierzyła w każde jego słowo i ani razu nie zwątpiła w prawdziwość tego, co mówił.

— Nie słyszałeś, co powiedziałam? Wynoś się z mojego mieszkania — powtórzyła Anna, patrząc mężowi prosto w oczy.

— Aniu, czemu się tak wkurzyłaś przez taką drobnostkę? Przyszli do mnie przyjaciele, trochę się napili. Dlaczego robisz histerię? Wszystko jest przecież w porządku. Nikomu nie zrobiłem nic złego.

Anna wybuchnęła śmiechem, nie mogąc powstrzymać emocji. Myślała, że nie powinna wpadać w histerię, ale jak kontrolować napór szalejących uczuć? Jak się powstrzymać?

— Nic złego? Naprawdę uważasz, że wszystko było po prostu wspaniale? Dobrze… nie mam ochoty teraz z tobą rozmawiać. Pakuj rzeczy i wynoś się. Albo chcesz, żebym poprosiła o pomoc mojego brata?

Maksim bał się brata Anny. Chłopak pracował w organach ścigania i budził respekt swoją siłą. Kiedyś powiedział, że jeśli Maksim ośmieli się skrzywdzić jego siostrę, będzie miał z nim do czynienia. Od tamtej pory Maksim drżał nawet na samą myśl, że mogą się spotkać.

— No co się tak spinasz? Porozmawiajmy spokojnie i rozwiążmy to w cywilizowany sposób. Przecież kochamy się nawzajem. To wszystko nieporozumienie. Już wyzdrowiałem i jutro pójdę szukać pracy. Daj mi jeszcze jedną szansę, Aniu. Obiecuję, że się poprawię.

Babcia często powtarzała, że garbatemu pomoże tylko grób. Teraz Annie wydawało się, że miała rację. Nie miała najmniejszej ochoty na dalsze rozmowy z mężem. Wszystko, czego pragnęła — to zostać sama. Anna nalegała przy swoim, zmusiła Maksyma, by spakował rzeczy i wyszedł. Choć serce było ciężkie, trzeba było podjąć zdecydowany krok, by później nie żałować jeszcze bardziej.

Rozważając wszystko na chłodno, Anna postanowiła, że nie zmieni zdania i rozwiedzie się z Maksimem. Mężczyzna wystarczająco długo korzystał z jej naiwności i dobroci, należało to zakończyć. Teściowa stanęła po stronie synowej i stwierdziła, że Anna postępuje słusznie. Nie broniła syna, mówiąc, że sam jest sobie winien, bo stracił kobietę, która naprawdę go kochała i była w stanie utrzymać ognisko domowe.

Maksim musiał pójść do pracy, bo jego matka nie zamierzała go utrzymywać i kazała jej dziękować, że dała mu dach nad głową, a nie wyrzuciła na ulicę. Wykorzystując ufność żony i siedząc jej na szyi, mężczyzna zniszczył rodzinę.

Zrozumiał to jednak zbyt późno, razem z faktem, że odzyskać Annę już się nie uda. Anna zaś nie traciła nadziei: wiedziała, że to tylko próba, a życie się nie zatrzymało, po prostu teraz należy być ostrożniejszym i nie wierzyć wyłącznie słowom.