«Jak mąż przez lata prowadził romans pod pretekstem siatkówki, aż w końcu zaprosiłam jego kochankę do naszego domu i zmiażdżyłam ich kłamstwa na strzępy»

Anna i Maksym już siedemnaście lat żyli razem. I wszystko wydawało się w porządku, ale ostatnio coś nie grało. Jakby zaginęła jakaś iskra, coś wyjątkowego.
A przecież kiedyś patrzył na nią płonącymi oczami, a teraz…
— Mamo, gdzie jest mój niebieski sweter? — do pokoju wpadła dwunastoletnia Sonia.
Anna oderwała się od myśli:
— W szafie. Na drugiej półce.
— Dzięki! — Sonia zniknęła tak szybko, jak się pojawiła.
Anna uśmiechnęła się. Dzieci były chyba najlepszą rzeczą, jaką mieli z Maksymem. Jej wzrok padł na zegar. Wkrótce Maksym powinien wrócić z pracy. Anna poszła do kuchni. Trzeba było przygotować kolację.
Gdy kroiła warzywa do sałatki, w głowie znów pojawiły się myśli. Wydawało się, że wszystko jest dobrze. Żyją zgodnie, prawie się nie kłócą. Ale wszystko wydawało się puste. Nagle drzwi z hukiem się otworzyły, wyrywając ją z rozmyślań.
— Jestem w domu! — odezwał się głos Maksyma.
Maksym wszedł do kuchni, cmoknął Annę w policzek i pogłaskał po głowie Michasia.
— Jak tam, mój mały artysto? — zapytał syna.
— Spoko — mamrotał Michas.
— A jak minął ci dzień? — zapytała Anna.
— Jak zwykle — Maksym otworzył lodówkę i wyjął butelkę wody. — Dużo pracy, dwa spotkania. A, dzwonił też Petrowicz, zaprasza na siatkówkę w sobotę.
Anna się napięła. Ostatnio chodził na siatkówkę naprawdę często. Wcześniej sport go w ogóle nie interesował. A teraz odwoływał nawet rodzinne plany, byle tylko zagrać.
— Pójdziesz?
— Tak — Maksym zrobił łyk wody.
Anna milcząco skinęła głową.
— Tato, nauczysz mnie grać w siatkówkę? — zapytał Michas.
Maksym uśmiechnął się:
— Oczywiście, synku. Jak trochę podrośniesz, na pewno cię nauczę.
— A dlaczego nie teraz? — nadął wargi Michas.
— Bo teraz będziemy jeść kolację — wtrąciła się Anna. — No, marsz umyć ręce!
Michas niechętnie zszedł z krzesła i powlókł się do łazienki.
Anna nakryła do stołu i cała rodzina zebrała się na kolację. Po posiłku Maksym pomógł sprzątnąć stół i poszedł usypiać Michasia. Anna została w kuchni, domywając naczynia. Gdy skończyła, przeszła do sypialni. Maksym już leżał w łóżku.
Gdy do niego dołączyła, jej wzrok padł na telefon męża. Ekran się rozświetlił — przyszła nowa wiadomość.
— Kto ci pisze tak późno?

Maksym zerknął szybko na telefon i sięgnął po niego.
— Petrowicz, w sprawie siatkówki.
Ale Anna zdążyła zauważyć, że nadawca był kobietą. W środku poczuła nieprzyjemny ukłucie. Kim jest ta kobieta? Dlaczego Maksym skłamał?
Cały następny dzień Anna była jak na igłach.
Praca wcale nie szła dobrze. Myśli ciągle wracały do tajemniczej wiadomości. Próbowała sobie wmówić, że to bzdury. Ale po co miałby kłamać? Wątpliwości jeszcze wzrosły, gdy Anna postanowiła przeszukać walizkę męża.
Znalazła tam drugi telefon. Po co mu drugie urządzenie?.. Anna wzięła go w ręce. Palce drżały. Otworzyła komunikator. Na samej górze była rozmowa z kobietą.
Olga była na samej górze listy. Ostatnia wiadomość wysłana poprzedniego wieczoru. Anna zaczęła czytać.
— Jutro o siódmej? Tęsknię.
I wszystko w tym stylu. Anna czytała i nie mogła uwierzyć. Łzy spływały po policzkach. Jak mogła tego nie zauważyć? Co teraz zrobić? Powiedzieć Maksymowi, że wie? Zrobić awanturę? A może spróbować ocalić rodzinę?
Wieczorem Anna zostawiła Sonię samą w domu. Sama postanowiła pojechać do kompleksu sportowego, gdzie trenował Maksym. Długo czekała, aż w końcu zobaczyła męża z blondynką. Rozpoznała kobietę z korespondencji. W rzeczywistości była jeszcze piękniejsza.
— Chciała pani coś? — odezwał się głos za plecami.
Anna podskoczyła i odwróciła się. Przed nią stał mężczyzna w dresie.
— Ja… e… — zawahała się. — Jak można zapisać się na treningi?
Trener spojrzał na Annę sceptycznie:
— Nowych uczestników przyjmujemy we wtorki i czwartki. Dziś zamknięty trening dla stałej grupy.
— A, rozumiem — mamrotała Anna. — W takim razie chyba pójdę.
Anna szybko poszła do wyjścia, wsiadła do samochodu i oparła głowę na kierownicy. Łzy, które powstrzymywała cały dzień, w końcu popłynęły. Ocknęła się, gdy telefon w kieszeni zawibrował. Anna drgnęła i wyjęła urządzenie. Na ekranie wiadomość od Maksyma:
— Zostanę dłużej. Będę późno. Nie czekaj na kolację.
Anna wpatrywała się w ekran. W środku wszystko zaczęło wrzeć. Kłamstwo. Znowu kłamstwo. Ścisnęła telefon tak mocno, że pobielały jej knykcie. Dość bycia naiwną głupią żoną. Czas działać. Uruchomiła samochód i wyjechała z parkingu. Już nie będzie siedzieć bezczynnie i pozwalać Maksymowi prowadzić się za nos.
Jest matką dwójki dzieci, silną kobietą i zna swoją wartość. I nawet ukochanemu nie pozwoli siebie oszukiwać.
Anna obliczyła, którego dnia może przyjść do kompleksu sportowego razem z Olgą. W holu zobaczyła blondynkę i zebrała się na odwagę, by podejść.
— Przepraszam, czy mogłaby mi pani powiedzieć, gdzie są szatnie?
— Oczywiście, prosto, a potem w lewo — uśmiechnęła się kobieta. — Jesteś nowa? Wcześniej cię nie widziałam.
— Tak, chciałabym zapisać się na siatkówkę — odpowiedziała Anna. — A pani od dawna tu trenuje?
— Już od trzech lat. Mamy świetną drużynę i wspaniałego trenera.
— Naprawdę? — Anna starała się, by głos brzmiał zainteresowanie.
Anna ledwo powstrzymywała się, żeby się nie zdradzić. Trochę pogadały z Olgą, a potem Anna zapisała się na treningi. Teraz był ku temu idealny moment, bo mąż miał wyjechać w delegację.
Anna zaczęła regularnie chodzić do kompleksu. Stopniowo zbliżyła się do Olgi. Często zostawały po zajęciach, po prostu posiedzieć i pogadać. Kobieta opowiadała jej wszystko o Maksymie: jak ją adorował, jak narzekał na życie w domu, na rutynę, na żonę, która go gnębi. Anna wszystko to przełykała.
Strach ogarniał ją na myśl, że jej mąż mógł tak cierpieć przez całe życie. Po co więc w ogóle zostawał w rodzinie? — myślała. I z każdą chwilą coraz bardziej wściekała się na Maksyma.

— Tak mi się już znudziło czekanie — wzdychała Olga. — Kiedy w końcu rzuci swoją głupią żonę?
Anna słuchała Olgi, a sama zaciskała pięści pod stołem. Każde słowo raniło jak nóż. Ale wciąż się uśmiechała. Udawała współczucie dla nowej przyjaciółki. W środku jednak wszystko kipiało od gniewu i bólu. Nie chciało jej się wierzyć, że Maksym mógł tak łatwo zdradzić ich rodzinę.
— Wiesz… — zaczęła Anna — może on po prostu potrzebuje czasu? Może sam nie wie, czego chce.
Olga westchnęła i odchyliła się na oparcie krzesła.
— To trwa już prawie rok. Mam dość czekania. Chcę, żeby w końcu się zdecydował. A on ciągle zwleka, mówi, że dzieci… że wszystko jest skomplikowane. A ja też nie jestem już młoda, rozumiesz?
Anna skinęła głową, choć w środku krzyczało jej serce. Wyobrażała sobie Maksyma, swojego męża, ojca jej dzieci, gdzieś z tą kobietą. Jak mógł? Jak mógł tak postąpić?
— A może on po prostu nie chce zostawiać rodziny? — zapytała Anna. — W końcu kocha swoją żonę?
Olga zaśmiała się.
— Gdyby ją kochał, nie byłby ze mną. Oni od dawna żyją jak sąsiedzi.
Anna już gotowa była się rozpłakać, ale powstrzymała się.
— W takim razie daj mu do zrozumienia, że nie będziesz czekać wiecznie. Może w końcu przyspieszy z decyzją.
Olga skinęła głową.
— Masz rację. Jestem wobec niego zbyt łagodna. Czas coś postanowić.
Anna uśmiechnęła się, choć w środku wszystko zaciskało się od bólu. Jak bardzo było jej nieprzyjemnie słuchać, jak Olga opowiadała o trudach bycia kochanką żonatego mężczyzny. Ale Anna kochała Maksyma i była gotowa czekać.
Postanowiła jednak, że czas położyć kres temu farsowi.
Zaprosiła Olgę do siebie „na filiżankę herbaty”. Gdy Maksym wrócił z pracy, zamarł w drzwiach, widząc je razem.
— Olga? Co ty tu robisz?
Anna wstała i uśmiechnęła się.
— Rozmawiamy z twoją „drugą połówką” o tym, jak zamierzasz rzucić swoją „głupią żonę”.
Twarz Maksyma pobladła. Olga podskoczyła i w zdumieniu wpatrzyła się w Annę.
— Ty… jesteś jego żoną? — wydusiła.
— Tak, tą samą „głupią”, którą marzyłaś zastąpić — odpowiedziała Anna i przeniosła wzrok na Maksyma. — Nie męcz się tłumaczeniami. Wnoszę pozew o rozwód.
— Aniu, nie rób tego — zaczął Maksym.
— Nie. Kłamałeś mi przez cały rok. I nie zamierzam tego dłużej tolerować. Nie myśl, że łatwo się od tego wymigasz. Domagam się pełnej opieki nad dziećmi i większości naszego majątku. Sam wszystko zniszczyłeś. Teraz żyj z konsekwencjami.
W efekcie Maksym został prawie z niczym. Anna otrzymała dom, główną część oszczędności i pełną opiekę nad dziećmi. Maksym musiał jeszcze płacić alimenty.
Olga zerwała relacje z Maksymem. A Anna była gotowa zacząć wszystko od nowa. Nie złamie się. I będzie się uśmiechać, ku zgorszeniu wrogów.